Głód – niepozorne słowo, które zabiło więcej ludzi, niż niejedna wojna. Głód – wyraz ociekający ludzkimi duszami, których przybywa z minuty na minutę. Głód – roślina zasadzona przez ludzkość, której nie da się wyplenić, wbiła bowiem swe korzenie zbyt głęboko w strukturę naszych istnień i wciąż zbiera ogromne żniwo. Głód – najgorszy kataklizm, najtrwalsza choroba społeczeństwa,
(...)
na którą nie ma leku, najniebezpieczniejsze zjawisko na ziemi, cichy zabójca. Głód – pogrążone w agonii dziecko Trzeciego Świata, które powoli wyziewa swoją duszę, łkając w jałową ziemię. Głód – ciemne oczy nienaturalnie chudych dziatków, w których kryje się przyszłość owiana zapachem śmierci, przyszłość, która łączy się z delikatnym płomieniem nadziei, gasnącym z każdą godziną. Głód...
Wszyscy znamy głód, jesteśmy do niego przyzwyczajeni, czujemy go dwa, trzy razy dziennie. Nic nie jest w naszym życiu tak częste, powszechne, obecne jak głód. A równocześnie dla większości z nas nic nie jest równie odległe jak głód - prawdziwy.
Martín Caparrós – argentyński pisarz i dziennikarz, autor licznych reportaży, miłośnik naturalizmu, wierny przyjaciel zgubnej rzeczywistości, która obdarza go specyficzną tematyką bliską ludzkości. Jednym z jego reportaży jest Głód, książka ceniona i dwukrotnie nagrodzona: hiszpańską Premio Calamo i włoską Premio Terzani. Caparrós pracował jako dziennikarz telewizyjny, radiowy i redaktor naczelny kilku magazynów. Tłumaczył także Woltera, Queveda oraz Szekspira. Obecnie podróżuje i pisze, poszukując źródeł pełnych natchnień.
Tysięczne klęski. Każdego dnia na świecie, na naszym świecie, z przyczyn związanych z głodem umiera 25 tysięcy osób. Czytelniku, czytelniczko, jeśli zabierzesz się do lektury tej książki, zainteresujesz się nią i przeczytasz ją w, dajmy na to, osiem godzin, w tym samym czasie umrze z głodu 8 tysięcy osób. To dużo: 8 tysięcy. Jeśli tego nie zrobisz, ludzie umrą i tak, ale będziesz miał to szczęście, że się o tym nie dowiesz. Więc pewnie wolałbyś tej książki nie czytać; ja chyba też. Lepiej nie wiedzieć, kim są ci ludzie, jak to się dzieje i dlaczego. (Przeczytałeś jednak ten krótki akapit w ciągu pół minuty; wiedz, że w tym czasie na świecie umarło z głodu jedynie od 8 do 10 osób; możesz odetchnąć z ulgą).
Określana jako "reportaż totalny" książka Martína Caparrósa to zbiór autentycznych historii mieszkańców Nigru, Indii, Bangladeszu, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Sudanu Południowego oraz Madagaskaru, gdzie świat rządzi się całkiem innymi zasadami. Autor podróżując po świecie, stara się ukazać czytelnikom, czym tak naprawdę jest głód, który w dzisiejszych czasach jest niezrozumiałym zjawiskiem. Przedstawia wiele wątków dotyczących krajów rozwijających się, nakreślając wyraźnie istotę ubogiej struktury społeczeństwa, w którym głód zbiera największe żniwo. Reportaż Martína to 716 stron obnażania zachowań korporacji, ignorowania głównego problemu przez największe organizacje oraz przedstawiania prawdziwego oblicza najgorszej choroby świata. To jedna z tych książek, w której bez cienia fikcji można ujrzeć prawdziwy świat, który ma dwojaką naturę - daje życie, ale także je odbiera. Caparrós uparcie twierdzi, że lepiej nie czytać Głodu, gdyż po lekturze otaczająca nas rzeczywistość na pewno nie będzie wyglądała tak samo, jak dotychczas, natomiast temat głodu stanie się gorzki, wręcz cierpki i nie sposób będzie pozostawić go obojętnie.
"Głód Caparrósa wytrąca z równowagi, zmusza do myślenia, a często nawet do zrewidowania swoich poglądów. To imponujący rozmachem reportaż oddający głos tym, którzy na ogół milczą." Głód to zdecydowanie jedna z najtrudniejszych książek, jakie dotychczas czytałem, bowiem przepełniona jest prawdziwym cierpieniem, które zdaje się przenikać ze stronic do naszej rzeczywistości, jednocześnie ukazując realia tak odległe, a jednak bliskie strukturze świata. Muszę przyznać, że niezmiernie trudno jest mi zebrać myśli po tak wymagającej książce, bowiem nie spodziewałem się aż tak głębokiego wydźwięku i emocji, które przeleją się na mnie prosto z fabuły. Byłem w pełni przekonany, że znam problem głodu, że mam świadomość sytuacji, która rozgrywa się w Afryce, niemniej jednak Caparrós udowodnił, że moja wiedza jest tylko cząstkowa. Jest niczym kropla w oceanie. Dlatego też z każdym rozdziałem byłem zszokowany tym, jak temat głodu omijany jest przez media, ministerstwa i inne organizacje działające na skalę światową. Okazuje się bowiem, że to nie tylko wyjątkowa czepliwość autora, ale rzeczywisty obraz obecnego świata – świata, w którym omija się prawdę szerokim łukiem. Jedną z sytuacji, które przedstawiają wyjątkowość organizacji państwowych jest zastępowanie głodu frazą niedożywienie strukturalne. To oficjalne wyrażenie sprawnie eliminuje głód i zaciera skrajne emocje, toteż jest całkiem inaczej odbierane przez ludzi.
Nie bez wątpienia kolorystyka okładki utrzymana jest w ciemnych barwach, bowiem zbiór reportaży Caparrósa to istny hołd dla osób dotkniętych głodem, którzy milczą, nie mając siły, by krzyknąć. Niemniej jednak smutny odcień, który kojarzy się na pierwszy rzut oka z żałobą, jest adekwatny do treści, obrazującej głód z każdym najmniejszym szczegółem. Za pośrednictwem książki czytelnik przenosi się w wiele miejsc na świecie, gdzie ludzie umierają z głodu, toteż można ujrzeć prawdziwe życie przesiąknięte ubóstwem, gdzie głównym problemem nie są pieniądze i bankowość, a brak żywności. Z każdą stroną, z każdym rozdziałem główny temat zaczyna przybierać tempa, kolejne argumenty i przykłady zalewają umysł, ukazując stopień naszej niewiedzy. Drastyczne echo książki naprawdę daje się we znaki. W moim przypadku było tak, że kompletnie zaniemówiłem – fabuła mnie przytłoczyła, okazała się za ciężka. Jednak po pewnym czasie Głód znów pochłonął moje myśli i spowodował burzę w mojej głowie, kreując zupełnie inną teorię. Książka Caparrósa to naprawdę udany obraz pełen goryczy, smutku i śmierci. To dzieło na skalę światową, o którym ciężko coś powiedzieć, gdyż lektura ta mówi sama za siebie.
Na świecie wciąż jest 1,4 miliarda ubogich, czyli ludzi, którzy wydają mniej niż 1,25 dolara dziennie. Miliard czterysta milionów ubogich, czyli ludzi, którzy nie mają niczego z rzeczy uznawanych przez nas za tak codzienne, tak oczywiste - domu, jedzenia, ubrania, światła, wody, perspektyw, nadziei, przyszłości - nie mają teraźniejszości.
Głód to niewątpliwie mocna powieść, która z każdym rozdziałem ukazuje czytelnikowi tysiąc małych światów rozmieszczonych na Ziemi, gdzie każdy okruszek chleba ceniony jest na miarę złota, a każdy ubogi posiłek staje się możliwością przetrwania. To przygoda, której nie da się zapomnieć, bowiem ukazuje realistyczne obrazy ubóstwa, cierpienia oraz ciążącej śmierci, która rozsiewając głód, czyha niczym sęp. Głód Martína Caparrósa to niesamowita książka, która zmienia postrzeganie na świat, zmienia myśli i skupia je na jednym konkretnym problemie, nękającym ludność od wieków – na głodzie. Serdecznie polecam!
[link]
Wszyscy znamy głód, jesteśmy do niego przyzwyczajeni, czujemy go dwa, trzy razy dziennie. Nic nie jest w naszym życiu tak częste, powszechne, obecne jak głód. A równocześnie dla większości z nas nic nie jest równie odległe jak głód - prawdziwy.
Martín Caparrós – argentyński pisarz i dziennikarz, autor licznych reportaży, miłośnik naturalizmu, wierny przyjaciel zgubnej rzeczywistości, która obdarza go specyficzną tematyką bliską ludzkości. Jednym z jego reportaży jest Głód, książka ceniona i dwukrotnie nagrodzona: hiszpańską Premio Calamo i włoską Premio Terzani. Caparrós pracował jako dziennikarz telewizyjny, radiowy i redaktor naczelny kilku magazynów. Tłumaczył także Woltera, Queveda oraz Szekspira. Obecnie podróżuje i pisze, poszukując źródeł pełnych natchnień.
Tysięczne klęski. Każdego dnia na świecie, na naszym świecie, z przyczyn związanych z głodem umiera 25 tysięcy osób. Czytelniku, czytelniczko, jeśli zabierzesz się do lektury tej książki, zainteresujesz się nią i przeczytasz ją w, dajmy na to, osiem godzin, w tym samym czasie umrze z głodu 8 tysięcy osób. To dużo: 8 tysięcy. Jeśli tego nie zrobisz, ludzie umrą i tak, ale będziesz miał to szczęście, że się o tym nie dowiesz. Więc pewnie wolałbyś tej książki nie czytać; ja chyba też. Lepiej nie wiedzieć, kim są ci ludzie, jak to się dzieje i dlaczego. (Przeczytałeś jednak ten krótki akapit w ciągu pół minuty; wiedz, że w tym czasie na świecie umarło z głodu jedynie od 8 do 10 osób; możesz odetchnąć z ulgą).
Określana jako "reportaż totalny" książka Martína Caparrósa to zbiór autentycznych historii mieszkańców Nigru, Indii, Bangladeszu, Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Sudanu Południowego oraz Madagaskaru, gdzie świat rządzi się całkiem innymi zasadami. Autor podróżując po świecie, stara się ukazać czytelnikom, czym tak naprawdę jest głód, który w dzisiejszych czasach jest niezrozumiałym zjawiskiem. Przedstawia wiele wątków dotyczących krajów rozwijających się, nakreślając wyraźnie istotę ubogiej struktury społeczeństwa, w którym głód zbiera największe żniwo. Reportaż Martína to 716 stron obnażania zachowań korporacji, ignorowania głównego problemu przez największe organizacje oraz przedstawiania prawdziwego oblicza najgorszej choroby świata. To jedna z tych książek, w której bez cienia fikcji można ujrzeć prawdziwy świat, który ma dwojaką naturę - daje życie, ale także je odbiera. Caparrós uparcie twierdzi, że lepiej nie czytać Głodu, gdyż po lekturze otaczająca nas rzeczywistość na pewno nie będzie wyglądała tak samo, jak dotychczas, natomiast temat głodu stanie się gorzki, wręcz cierpki i nie sposób będzie pozostawić go obojętnie.
"Głód Caparrósa wytrąca z równowagi, zmusza do myślenia, a często nawet do zrewidowania swoich poglądów. To imponujący rozmachem reportaż oddający głos tym, którzy na ogół milczą." Głód to zdecydowanie jedna z najtrudniejszych książek, jakie dotychczas czytałem, bowiem przepełniona jest prawdziwym cierpieniem, które zdaje się przenikać ze stronic do naszej rzeczywistości, jednocześnie ukazując realia tak odległe, a jednak bliskie strukturze świata. Muszę przyznać, że niezmiernie trudno jest mi zebrać myśli po tak wymagającej książce, bowiem nie spodziewałem się aż tak głębokiego wydźwięku i emocji, które przeleją się na mnie prosto z fabuły. Byłem w pełni przekonany, że znam problem głodu, że mam świadomość sytuacji, która rozgrywa się w Afryce, niemniej jednak Caparrós udowodnił, że moja wiedza jest tylko cząstkowa. Jest niczym kropla w oceanie. Dlatego też z każdym rozdziałem byłem zszokowany tym, jak temat głodu omijany jest przez media, ministerstwa i inne organizacje działające na skalę światową. Okazuje się bowiem, że to nie tylko wyjątkowa czepliwość autora, ale rzeczywisty obraz obecnego świata – świata, w którym omija się prawdę szerokim łukiem. Jedną z sytuacji, które przedstawiają wyjątkowość organizacji państwowych jest zastępowanie głodu frazą niedożywienie strukturalne. To oficjalne wyrażenie sprawnie eliminuje głód i zaciera skrajne emocje, toteż jest całkiem inaczej odbierane przez ludzi.
Nie bez wątpienia kolorystyka okładki utrzymana jest w ciemnych barwach, bowiem zbiór reportaży Caparrósa to istny hołd dla osób dotkniętych głodem, którzy milczą, nie mając siły, by krzyknąć. Niemniej jednak smutny odcień, który kojarzy się na pierwszy rzut oka z żałobą, jest adekwatny do treści, obrazującej głód z każdym najmniejszym szczegółem. Za pośrednictwem książki czytelnik przenosi się w wiele miejsc na świecie, gdzie ludzie umierają z głodu, toteż można ujrzeć prawdziwe życie przesiąknięte ubóstwem, gdzie głównym problemem nie są pieniądze i bankowość, a brak żywności. Z każdą stroną, z każdym rozdziałem główny temat zaczyna przybierać tempa, kolejne argumenty i przykłady zalewają umysł, ukazując stopień naszej niewiedzy. Drastyczne echo książki naprawdę daje się we znaki. W moim przypadku było tak, że kompletnie zaniemówiłem – fabuła mnie przytłoczyła, okazała się za ciężka. Jednak po pewnym czasie Głód znów pochłonął moje myśli i spowodował burzę w mojej głowie, kreując zupełnie inną teorię. Książka Caparrósa to naprawdę udany obraz pełen goryczy, smutku i śmierci. To dzieło na skalę światową, o którym ciężko coś powiedzieć, gdyż lektura ta mówi sama za siebie.
Na świecie wciąż jest 1,4 miliarda ubogich, czyli ludzi, którzy wydają mniej niż 1,25 dolara dziennie. Miliard czterysta milionów ubogich, czyli ludzi, którzy nie mają niczego z rzeczy uznawanych przez nas za tak codzienne, tak oczywiste - domu, jedzenia, ubrania, światła, wody, perspektyw, nadziei, przyszłości - nie mają teraźniejszości.
Głód to niewątpliwie mocna powieść, która z każdym rozdziałem ukazuje czytelnikowi tysiąc małych światów rozmieszczonych na Ziemi, gdzie każdy okruszek chleba ceniony jest na miarę złota, a każdy ubogi posiłek staje się możliwością przetrwania. To przygoda, której nie da się zapomnieć, bowiem ukazuje realistyczne obrazy ubóstwa, cierpienia oraz ciążącej śmierci, która rozsiewając głód, czyha niczym sęp. Głód Martína Caparrósa to niesamowita książka, która zmienia postrzeganie na świat, zmienia myśli i skupia je na jednym konkretnym problemie, nękającym ludność od wieków – na głodzie. Serdecznie polecam!
[link]