á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Czytałam przygnieciona śpiącym niemowlakiem, czytałam karmiąc, czytałam zachłannie między kolejnym płaczem bobo.
Określono, że Autorka pisze o tym, o czym się zazwyczaj nie mówi. Nadal można tak powiedzieć mimo, że minęło od wydania ponad 10lat, i pojawiły się różne inne pozycje, profile w social mediach o trudach macierzyństwa. Książka jest nadal jak najbardziej aktualna.
Tylu rzeczy nie wiedziałam, tyle mnie przytłoczyło, a to dopiero 2,5mies. „Macierzyństwo non-fiction” pochłania się bardzo szybko - jest świetnie napisane, z humorem (choć daleko mi do polubienia imion wymienionych, pochodzących z Dynastii).
Mąż stwierdził, że po co czytać oczywistości. Nie kochanie, to nie są oczywistości. To wiele sytuacji, stanów i emocji, których wcześniej nie znałam, a które nie są od tak omawiane na kawie ze znajomą, nie mówiąc o rozmowach rodzinnych. To książka pocieszająca, otulająca, opisująca sytuacje, które jak okazuje się, dotyczą też innych. Wiadomo, że z dzieckiem jest ciężko ale nikt nie mówi, że aż tak i mimo tych "oczywistości" dobrze wiedzieć, że to nie tylko my… Że to wszystko to standard, a nie kwestia braku przygotowania lub wyjątkowego nie dawania sobie rady. To dzięki “przegadaniu" i podzieleniu się tym wszystkim jest lżej. Jak na terapii.
Bardzo sie cieszę, ze zajrzałam do książki przed oddaniem do biblioteki. Pochłonęłam ją całą, z zachłannością, a jakże trafny koniec bardzo mnie wzruszył.
Zamówię ją sobie, by móc do niej wracać.